Diabelski Kamień w Rudniku
Legenda
Z Diabelskim Kamieniem w Rudniku, podobnie jak z wieloma innymi tzw. diabelskimi kamieniami, związana jest legenda. Po wybudowaniu sanktuarium i kalwarii w Kalwarii Zebrzydowskiej, między ludźmi zapanowały przyjazna atmosfera i zgoda. Jednak diabeł nie mógł tego ścierpieć i zaplanował zniszczyć sanktuarium ogromnym głazem, spuszczonym z dużej wysokości. Zmuszony jednak został do zawarcia umowy z św. Piotrem, na mocy której musiał zostawić kamień w tym miejscu, w którym zastanie go pianie koguta. Kamień był jednak tak ciężki i niósł go z tak daleka, że musiał wielokrotnie odpoczywać i nie zdążył dotrzeć na miejsce przed świtem. Pianie koguta zastało go, gdy mijał Pasmo Barnasiówki, tutaj też opuściły go siły i zmuszony był zostawić kamień w lesie[1].
Kapliczka „Na Oblasku”
Legenda
Do najbardziej znanych należała legenda o grasującej na terenie ziemi suskiej bandzie Józefa Baczyńskiego ze Skawicy. Także występujące nazwisko Chorwat jest związane z tymi rabunkami, gdyż według jednych nazwa „Chorwat” była przypisywana nazwie kupców węgierskich, według innych – rabusiom czekającym na nich na drodze. Najbardziej znanym przykładem jest kaplica Na Oblasku w Sułkowicach. Legenda, poparta zapisem w księgach parafialnych, mówi o bogatym kupcu z południa, który do Sułkowic przyjeżdżał po wyroby kowalskie, a w Rudniku mieszkał jego syn. Chcąc go odwiedzić, miał jechać przez Sułkowice mało uczęszczaną wówczas drogą. Pobili go jacyś rozbójnicy, obrabowali i porzucili w stercie liści. Nieprzytomny przeleżał w tej stercie i byłby pewnie umarł, gdyby nie pachołkowie plebańscy, którzy szli tamtędy z księdzem z komunią św. dla chorego i udzielili mu pomocy, sprowadzili lekarza i kupiec przeżył. Kupiec w swojej tragicznej sytuacji ślubował Panu Bogu, że jeśli zostanie uratowany, ufunduje kapliczkę. Jak ślubował, tak też zrobił. Wybudował kaplicę „Na Oblasku”- jako dziękczynienie za cudowne ocalenie i prośbę o opiekę nad synem.